Czujesz to? Jak się z tym czujesz? Jak ci dzisiaj jest? Z czym przychodzisz? A gdzie czujesz? Idź za tym co czujesz, poczuj, zaobserwuj. Czy jest ci wygodnie? Jak ci się oddycha? Gdzieś ciągnie, jeśli tak to, gdzie? Czujesz napięcie w jakiejś części ciała…itp. – o jak bardzo męczące i irytujące potrafią być te kwestie na praktyce jogi.
Te pytania, podpowiedzi – powodują czasem dyskomfort, panikę, chęć ucieczki, niemy sprzeciw w stylu: „Pogięło cię, jak mam czuć oddech w biodrze?” „OMG gdzie ja trafiłem”, znudzenie, przytłoczenie. „No dobra przestać gadać, jakoś wytrzymam, ćwiczmy już.” „Ok jeszcze tylko 15 minut jakoś dam radę, a potem nigdy więcej nie zobaczysz mnie albo odwrotnie dam radę i potem się nagrodzę, bo kawał roboty odwaliłam/odwaliłem. I w ogóle kto to wymyślił.” No i kolejne, bardzo częste: „ A co mam czuć w tej pozycji?” „Mnie tu ciągnie, dobrze czuję? Albo „Aga, o rany nic nie czuję, nic mnie nie boli – co robię źle?”
I tak krok po kroku, warstwa po warstwie dla tych co nie zwieją, zaczynasz odczuwać. Nie wytrzymujesz, nie powtarzasz sobie jakoś to będzie, dam radę, bez przesady, nie sięgasz po tabletkę, kolejną kawę, nie postanawiasz się zawziąć i dać radę, albo nie postanawiasz przetrzymać. Odważnie, bezkompromisowo zaczynasz czuć i żyć. Kierujesz uwagę na siebie do wnętrza.
Zatrzymaj się na chwilę i przywołaj wspomnienie dzieciństwa, czy wtedy cokolwiek wytrzymywaliśmy?
Na bodziec była natychmiastowa reakcja, na dyskomfort działanie albo zaprzestanie działania. Czuliśmy wszyscy. To co się potem wydarzało to już indywidualna historia powolnego odcinania od tego co wolno a czego nie wolno czuć, od tego jakie narracje usłyszeliśmy, do czego nas nakłoniono. Dalej przyszły cele i przekonanie, że w dorosłości czuć nie można, bo jak tu wtedy żyć, przecież trzeba to i tamto. Czują tylko słabi i nieudacznicy. Głosy, że nie warto czuć, bo nic nie osiągniesz, bo życie to walka, wyzwanie.
Na jodze rozpada się ten świat – krok po kroku zdajesz sobie sprawę, że żyjesz TERAZ co ma proste przełożenie, że jeśli ci się źle tu oddycha, coś cię uwiera to znaczy, że trzeba zobaczyć, dlaczego. Nie bardzo chodzi tu o wysiłek czy brak wysiłku tylko o to co za tym stoi i jakie są motywy robienia tego.
Swoją drogą na jodze jest dużo wysiłku, dużo determinacji, zaangażowania i wytrwałości – rzecz w tym, że w tym czasie CZUJESZ i wybierasz z jakiego poziomu dokonujesz wyboru.
Potem jest coraz więcej zgody na wszystko co przychodzi i odchodzi, jest spokój i prosta radosność z faktu życia bez czekania jakie to ma być ono, żeby zacząć się nim cieszyć.
Okoliczności są takie jak u każdego – raz sprzyjające, raz mniej – jednak dociera do ciebie, że to nie od nich zależy jak się żyje, czy się chce, jak się chce, czy w sercu i umyśle spokój, czy zawierucha. Do zobaczenia na macie. Namaste
Comments